Bo prócz ogniska o coś nam chodzi, bo prócz piosenek coś w sercu
tkwi. Bo prócz wędrówki coś trzeba zrobić, bo bez Przyjaciół nie można
żyć…
„Jestem
Justyna z Oławy, dawniej
Gachowska, dziś
Piotrowska.
Harcerstwo to nie był mój sposób na życie – to po prostu było moje
życie. Mam 34 lata, od 19 prowadzę drużynę. Kiedyś wymarzyłam sobie, że
moi harcerze, niezależnie od tego, czy pochodzą z bogatych, czy
skromnych rodzin, wszyscy pojadą cieszyć się stuleciem skautingu na
Jamboree w
Anglii.
Po dwóch latach ciężkiej pracy, w sierpniowy poranek 2007 roku
odnawialiśmy Przyrzeczenie w gronie skautów z całego świata. Pięć
miesięcy później urodziłam Córeczkę Blankę. Najprawdopodobniej ciężki
poród wywołał u mnie niemal nie znaną chorobę – tętnicze nadciśnienie
płucne. Dwa i pół roku tułaczki po szpitalach i prywatnych gabinetach
nie przyniosły właściwej diagnozy – słyszałam, że mam zdrowe serce i
płuca (źle opisywano moje tomografy i rezonanse), że mam się zapisać na
aerobik i pójść do psychiatry, bo wymyślam sobie chorobę. A ja słabłam z
każdym dniem. Jak bardzo jest ze mną źle, zrozumiałam na
Zlocie Stulecia Harcerstwa w
Krakowie.
Nie nadążałam już nie tylko za wędrującą na zajęcia drużyną, ale także
za tuptającą po zlotowych dróżkach dwuletnią Córeczką. Zdiagnozowana
zostałam trzy tygodnie po zlocie. Dwa i pół roku za późno, chore płuca
zniszczyły serce, które w dodatku wykańczałam regularnie wysiłkiem
fizycznym zabronionym w mojej chorobie, a zalecanym stale przez
nieświadomych lekarzy…”
Justyna Piotrowska jest druhną
oławskiej wielopoziomowej drużyny imienia Adama Mickiewicza ”
Wiercipięty”.
Osoba niesłychanie wrażliwa na krzywdę innych, pomocnicza i pełna
pozytywnej energii. Swoją zapalczywością zarażała ludzi dookoła siebie.
Pomagała, a teraz sama potrzebuje pomocy! Jest ciężko chora, a jak sama
mówi w liście zamieszczonym we wstępie nic już nie jest w stanie jej
pomóc. Jej
życie jest dziś warte 150 tysięcy euro. Jedynym ratunkiem jest przeszczep…
Dwa tygodnie temu, po kolejnym pogorszeniu się stanu zdrowia Pani
Justyny, jej lekarze napisali do kliniki w Wiedniu. Odpowiedź przyszła w
ciągu trzech dni. Tamtejsi lekarze chcą widzieć druhnę Justynę
natychmiast. Zaproponowali jej rodzinny przeszczep płuc. Jak sama mówi
po raz pierwszy od dawna pojawiła się w jej sercu nadzieja na życie.
Jednak trudności związane z tym wydarzeniem jest coraz więcej.
Polska nie podpisała umowy z
Eurotransplantem, którą mają inne kraje, dając swoim obywatelom szanse na przeszczepy w całej Europie. Niestety, takie są realia naszego kraju.
Ale my nie możemy się poddać. I chociaż Pani Justyna nie jest mi znana,
ale przez to, że mieszka w moim mieście i wiele dla niego zrobiła łącze
się z nią i chcę bardzo pomóc. Apeluję do Was – ludzi dobrego serca.
Każda złotówka się liczy, pomagajmy i dajmy Pani Justynie szansę na
życie. Razem z pewnością pokonamy tę straszliwą chorobę!
Pomóc możemy przesyłając pieniądze, nawet te najdrobniejsze na:
nr rachunku dla Justyny:
51 1240 1994 1111 0010 5166 3028
z dopiskiem „Justyna Piotrowska”
Fundacja Świat z Uśmiechem
ul. Kopernika 6
56-400 Oleśnica
Pamiętajmy, że pomóc możemy nie tylko pieniędzmi. Jeśli faktycznie
zależy Ci na wsparciu akcji to udostępnij ten artykuł. Wchodź na stronę
poświęconą Pani Justynie -
https://www.facebook.com/PlucaDlaJustyny/infolub
http://www.plucadlajustyny.pl/.
Najmniejszy gest się liczy! Zbieramy fundusze na rodzinny przeszczep
płuc dla naszej przyjaciółki - JUSTYNY PIOTROWSKIEJ. Stańmy się dla niej
wielką rodziną! Dla nas to tylko parę złotówek lub jedno kliknięcie,
dla niej – życie.
Jestem głęboko przekonana, że ludzka wrażliwość na krzywdę istnieje. Ja
sama pomagam i zachęca do tego innych. Uwierzcie, że warto! Jeśli tylko
możecie to publikujcie ten artykuł w sieci aby wszyscy się o tym
dowiedzieli!
Dziękuję za każdy najmniejszy gest pomocy, przekazany na rzecz Pani
Justyny. Liczę, że będzie nas tylko więcej i więcej, bo tylko razem
pokonamy przeciwności los, które spotkały druhnę Justynę z Oławy.
Małgorzata Barzyk